Włodzimierz Żukowski

Życiorys kombatanta



Urodziłem się w przymusowo upaństwowionej klinice położniczej nieudolnie kierowanej przez czerwonego niby-profesora z awansu społecznego. Pezetperowski pachołek, pełniący rolę lekarza, już w pierwszych minutach mojego życia usiłował mnie utopić i tłukł mnie w tyłek trzymając za nogi. Na zawsze zapamiętałem jego prymitywizm i dążenie do uzyskania zeznań za wszelką cenę.
     Moi rodzice gnębieni przez wszechwładną pezetpeerię ochrzcili mnie potajemnie u jednego księdza-patrioty, który wbrew ich protestom nadał mi imię znanego krwiopijcy i degenerata. Wyjaśniam, że nigdy nie godziłem się z tym imieniem i żądam, by zwracano się do mnie per Ziutek.
     W przedszkolu czerwona wychowawczyni węsząca na pasku bezpieki wpajała mi nienawistne zasady materializmu, zmuszając mnie do jedzenia czerwonej kapusty i noszenia czerwonej czapeczki podczas niby-zabawy w krasnoludki.
     W szkole powszechnej byłem bity i poniewierany przez dzieci czerwonych prominentów, bezpieczniaków, ubowców i milicjantów. W mojej obronie stawał tylko syn jednego prałata, z którym do dziś utrzymuję bliskie, intymne stosunki.
     W szkole średniej uczono mnie głównie języka rosyjskiego, przysposobienia wojskowego i podstaw marksizmu. Fakt, że umiem czytać i liczyć do tysiąca zawdzięczam wyłącznie osobistym zdolnościom i moim rodzicom, którzy wydawali każdego zarobionego dolara na bezdebitowych korepetytorów. Wówczas też rozpocząłem działalność opozycyjną włączając się w nurt wolnego ruchu literacko-propagandowego. Nasze żądania i tezy filozoficzne publikowałem wraz z kolegami na wewnętrznych drzwiach toalety dla dziewcząt, co narażało nas na stałe represje ze strony woźnej będącej agentką UB.
     W wyniku małpiej złośliwości tak zwanej komisji egzaminacyjnej przyjęto mnie na studia chcąc związać z reżimową pralnią mózgów. Nie godząc się na chamską ingerencję w kształt moich poglądów brałem kolejne urlopy dziekańskie. Na skutek ciągłej inwigilacji zapadłem na zdrowiu i zmuszony byłem podjąć leczenie w zakładzie zamkniętym, gdzie czerwoni zwyrodnialcy przywiązywali mnie do łóżka i usiłowali zaszczepić mi AIDS.