Włodzimierz Żukowski
LIMERYKI
Gościowi, co modny miał trykot
raz kelner serwował antrykot.
– Czy świeży? Pytanie
gość zadał. – Tak, panie,
sam szczura łowiłem, bo śpi kot!
Pewien słoń zapytał mrówkę
gdzie lokować ma gotówkę,
no, bo mrówka pracowita
i ma forsę, więc ją pyta,
bowiem zebrał już niemało
i chce złożyć na PKO.
Na to mrówka: – Twoja praca,
a twą forsą bank obraca.
Gdy rachunek masz a vista
to nie ty lecz bank korzysta,
bo ci daje z dziwnej racji
procent mniejszy od inflacji,
przyjm więc moją propozycję:
lepiej lokuj w inwestycje.
Pytała raz papuga pewnego szakala
dlaczego wciąż śpi w pracy ten prezes koala?
Udał szakal, że myśli by zyskać na czasie,
bo jeśli prawdę powie – ptak rozszczeka w prasie
tak, dla pustej sensacji lub dla zwykłej hecy
a koala ma chody i cholerne plecy.
Wreszcie odrzekł papudze, że się bardzo cieszy,
gdyż mówi pismo święte: „kto śpi, ten nie grzeszy”.
Rzekł raz baran do żurawia:
– Popatrz pan, co się wyprawia.
Pan polecisz sobie w górę –
ze mnie wilki zedrą skórę!
Żuraw na to: – Los barani;
trykać w ścianę, a to na nic,
więc pan zawyj razy kilka,
by uznano cię za wilka,
futro trochę zmień na bure
i od razu pójdziesz w górę.
Innym wszystko jedno będzie;
wilk czy baran na urzędzie!
Raz pewien minister z ambony
straszliwe wygłaszał androny.
Pan premier go słuchał czas jakiś,
lecz aby nie doszło do draki
poklepać go raczył,
wysoko odznaczył
i awans mu dał przyspieszony!
Zwyczajny profesor wszech nauk
wynalazł był prostą, co miał łuk,
więc z wiedzy swej wzrostem
wykrzywiał, co proste,
aż w końcu to weszło mu w nałóg.
Raz jeden odnawiacz staroci
teściową przypadkiem pozłocił.
Kontenta ze skutku
orzekła pośród kum:
– Mój zięć to dzieł cennych nie knoci!
Pan jeden przez krasnoludki
naród zniechęcał do wódki.
Się wcielił w idola,
poruszył przedszkola,
gdzie też osiągnął skutki.
Piłkarz na meczu po przerwie
nie zagrał lecz został w rezerwie
trzeźwości swej skutkiem,
bo z takim odludkiem
co robić, to każdy trener wie!
LIMERYKI Z POLITYKI
Raz chory liberał z Hajnówki
odmówił przyjęcia łapówki,
orzekły więc media,
że to jest tragedia
uczulić się tak do gotówki.
Wybitny biznesmen z Pruszkowa
dla żartu w piwnicy się schował
i z takiej pozycji
batalion policji
go czołgiem przez miesiąc wyjmował.
Pod Basrą Mahommed niejaki
się w plastik zawinął dla draki,
gdy przyszli Anglicy,
podnieśli z ulicy,
to rzekli: co śliski on taki.
W Bagdadzie gość jeden przystawkę
spożywał, gdy zapadał na czkawkę,
więc kelner wezwany
powiedział: o rany,
trza panu dać w łeb tomahawkiem.
Raz sierżant z bagdadzkiej piechoty
namiętnie brał środki na poty,
więc rzekł mu konował
by w dziurze się schował,
bo z ciałem i duszą
go całkiem wysuszą
te pokój niosące naloty.
Raz pewien polityk w Sopocie
dwa hasła napisał na płocie,
a rzecznik w Warszawie
nie wiedział o sprawie,
więc z tego wynikło sto pociech.
W Koluszkach raz działacz na niwie
pod wódkę jadł śledzia w oliwie
i trzeba to stwierdzić z przykrością,
zbyt dużą udławił się ością,
w czym różne agencje
wyczuły intencje
premiera, co knuł to straszliwie.
Znaczący polityk w Bydgoszczy
dla sprawy pół głowy se ostrzygł,
a sens tego gestu
był w ramach protestu
działaniem społecznie najprostszym.
Raz w Sejmie wybitny choleryk
napisał ognisty limeryk,
marszałek przeczytał to dzieło
i głos mu ze zgrozy odjęło,
więc napił się wódki
i respons dał krótki:
nie głos to jest posła, ale ryk.